środa, 30 grudnia 2015

04

Nadchodzące święta miałam spędzić w towarzystwie rodziny Gregora co było sprawą oczywistą. Od samego ranka rozpoczęły się ogromne przygotowania do kolacji wigilijnej. Ja, Gloria i Lucinda wraz z malutką Karmen udałyśmy się na zakupy do galerii handlowej, a nasi kochani faceci mieli zaczął ubierać choinkę. Zakupy poszły nam szybciej nim się spodziewałyśmy. Wróciłyśmy przed 11. Niestety chłopcy byli jeszcze w proszku. Męczyli się z rozłożeniem drzewka . Wszystkie bombki i łańcuchy leżały na podłodze i żaden nie zamierzał tego posprzątać. Stanęłyśmy w progu holu z założonymi rękami na piersiach. Spojrzeli na nas z politowaniem. Ja tylko pokręciłam przecząco głową i podeszłam do Gregora dając mu porządnego całusa .
-Fuj – powiedziała mała zakrywając jednocześnie oczy rękoma- Wujek z Emy się całuje to obrzydliwe
-Mała przecież zawsze chciałaś żeby oni byli razem – powiedziała Lucinda
-Wujek i Emy się kochają i wezmą ślub i będę miała rodzeństwo ? – zapytała podekscytowana mała
-Ślubu i maluchów może na razie nie być – powiedział Gregor zasmucając przy tym małą.
Spojrzałam na Gregora lekko poruszona. Potem mocno się w niego wtuliłam. Następnie pomogłam chłopakom w rozłożeniu choinki natomiast oni sami mieli ją ubrać. Po czym dołączyłam do Glorii i Lucindy, które zajęły się przygotowaniem potraw na wigilijną kolację.
~Wieczorem~~
Zaczęłam przygotowywać się do wieczornej kolacji. Siedziałam już prawie 2 godziny przed lustrem w łazience.
-Czy panienka Emy zamierza pojawić się u nas w pokoju – wołał cały czas Gregor
-Zaraz wychodzę daj mi jeszcze 5 min – odpowiedziałam z uporem maniaka malując rzęsy.
Po ustalonym czasie wyszłam z łazienki otulona miękki ręcznikiem. Gregor spiorunował mnie wzrokiem, po czym czule się uśmiechnął, podszedł i objął mnie w tali namiętnie całując.
-Kotku ślicznie wyglądasz w tym ręczniku – powiedział
-Nawet nie myśl, że tak pojawię się na kolacje, Zapomnij urwisie – powiedziała całując go w policzek
Po czym podeszłam do szafy i wyjęłam z niej grafitową sukienkę i czarne szpilki.
-Może pomóc Ci się ubrać ? – zapytał krzycząc z łazienki
-Dziękuję sama jeszcze potrafię się ubrać – powiedział .
Kiedy Schlieri wszedł do pomieszczenia ja dokonywałam ostatnich poprawek, które były dla mnie bradzo ważne. Podszedł do mnie od tyłu i mocno przytulił, całując przy tym w szyję.
-Mogłabyś się tak częściej ubierać – mówił
-Zapomnij nie będę paradować tak codziennie – odburknęłam
-Kochanie proszę nie kłóćmy się dzisiaj, jaka wigilia taki cały rok przecież
Odwróciłam się do niego przodem i mocno go przytuliłam.
-Chodźmy już czekają na nas – mówiłam
Zeszliśmy do salonu, gdzie siedzieli już rodzice Gregora a reszta jeszcze się krzątała.
-Cześć mamo, cześć tato – powiedział Gregor witając się z nim
-Witaj synu witaj i ty Emy – powiedział jego ojciec obdarowywując mnie jednocześnie serdecznym uśmiechem .
-Miło Cię znowu widzieć – przywitała mnie jego mama
-Wszystko już gotowe możemy siadać – zawołała nas Lucinda
Podeszliśmy do dość dużego stołu, każdy wziął dla siebie opłatek. Po czym zaczął
ojciec Gregora.
-Żeby wam się dobrze wiodło, szczęścia, miłości przede wszystkim Tobie Gregor.
Schlieri spojrzał na mnie z uśmiechem . Następnie każdy z nas złożył sobie wzajemnie życzenia i usiedliśmy do stołu.
~2 godziny później~
Rodzice Gregora musieli się już zbierać. Mama chłopaka bardzo mnie wychwaliła. Pożegnałam się z nimi bardzo serdecznie i dołączyłam do dziewczyn, które sprzątały po wigilii.
-Mama chyba bardzo Cię polubiła – powiedziała Gloria uśmiechając się
-Chyba tak – odparła odwzajemniając uśmiech
-Przecież jest moją dziewczyną musi ją lubić – odezwał się pojawiający się nagle Gregor obejmując mnie jednocześnie w talii,
-Wujek pobaw się ze mną – krzyknęła mała
-Karmen – upomniała ją mała – Jest już późno a wujek jest zmęczony Emy zresztą też.
-Wujek – powiedziała mała łamiącym się głosem – Pobaw się ze mną
-Karmen ja naprawdę nie mogę muszę iść odpoczywać zrozum
Mała tylko przytaknęła
-Jak ty to robisz, że wszystkie dzieci Ciebie słuchają wyjaw mi tą tajemnicę – powiedziała Lucinda śmiejąc się
-Nie wiem skąd to się bierze – powiedział kiwając przecząco głową.
Po czym udaliśmy się do naszej sypialni. Gregor zamknął drzwi na kluczyk, aby nikt nie wszedł do niego.
-Kocie co kombinujesz ? – zapytałam zadziornie
-Chcesz tego ? – zapytał błagalnym głosem
-Nie Schlieri nie jestem jeszcze na to gotowa – powiedziałam dotykając go za włosy
-Rozumiem – mówił zrezygnowany – Zawsze byłaś taka trudna i uparta
-Wiem i się nie zmienię no chyba, że… - powiedziałam wahając się
-Że… ? – zapytał
-Nie już nic chodźmy już do łóżka bo przed nami ciężki dzień – powiedziałam
Po czym udałam się do łazienki. Umyłam się i poszłam do łóżka.

Wiem kryję przed Gregiem wielką tajemnicę, która pewnie nie długo wyjdzie na jaw, ale czego nie robi się dla ukochanych osób……

niedziela, 20 grudnia 2015

03

Dzień zapowiadał się bardzo przyjemnie. Od samego ranka mała Karmen męczyła mnie, abym się z nią bawiła, nawet gdy byłam trochę zmęczona. Gregor cały czas tłumaczył małej, że ciocia Emily na razie musi odpocząć, ale najwidoczniej mała nie miała mnie dosyć.
-Emily, chodź pobawimy się jeszcze – ciągnęła mnie za rękę mała do zabawek leżących na dywanie w salonie.
-Karmen, skarbie – upomniał ją Lucas- Może nie ma ochoty?
Mała zaczęła płakać. Zrobiło mi się jej trochę szkoda.
-Lucas – upomniała ją Lucinda jego żona – Ciesz się, że Ciebie nie ciąga. A Emy bardzo pasuje Ci maluch, może postaracie się o swoje z Gregiem co ?
-Może kiedyś zobaczymy – odpowiedziałam z uśmiechem.
Czemu wszyscy myślą, że ja i Gregor to para, przecież jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, nic więcej nas nie łączy. A może oni wszyscy coś kombinują, kto wie . Całej tej sytuacji przyglądał się Gregor. Na jego ustach pojawił się szczery uśmiech. Podszedł do nas i usiadł na miękkim, puchowym dywanie, pocałował mnie czule w czoło. Kiedy ostatni raz mnie tak całował?? A no tak jeszcze za czasów szkolnych, kiedy dobrze mi poszedł sprawdzian albo odpowiedz ustna

~Kilka lat wcześniej~
Siedzieliśmy w z Gregorem w altanie, przygotowywaliśmy się do kartkówki z matmy. Miała być ona z kątów ostrych czego oboje bardzo nie lubiliśmy.
-Ja chyba tego nie napisze, nic nie rozumiem – żalił mi się.
Nie był orłem matematycznym. Często łapał jedynki i zawsze miał zagrożenie. Rodzice mieli do mnie żal, że nie umiem go dobrze nauczyć go dobrze liczyć.
Uczyliśmy się do dnia w którym miała odbyć się kartkówka. Usiadłam w środkowym rzędzie w drugiej ławce, zaś Gregor w ostatniej. Mieliśmy tą samą grupę. Profesor podał 2 przykłady. Ja napisałam ją w 5 min po czym oddałam kartkę. Gorzej było z Gregorem. Siedział do samego końca.
Następnego dnia prof. Żbik oddawał kartkówki.
-Glasgow – celujący, Schlierezauer dobry…
Gregor spojrzał na mnie z wielkim podziękowaniem. Od tamtego momentu matma szła mu coraz lepiej.

~Teraźniejszość~
-Wujek, kochasz Emily ? – zapytała mała
-Karmen co to w ogóle za pytanie ?!- krzyknęła Lucinda
-Ale mamusiu oni tak wyglądają jakby się kochali – mówiła łamiącym się głosem mała
Przez ostatnie dni Schlieri zachowywał się bardziej tajemniczo i podejrzanie. Może faktycznie coś do mnie czuje i nie chce mi o niczym powiedzieć? Przecież bym się o to nie pogniewała. Powiedziałabym to co czuje. Wszyscy myśleli, że jestem jego nową laską. Ale jednak nie to tylko zwykła przyjaźń, która odnalazła siebie po tylu latach. Przez najbliższe dni nic na to nie wskazywało, aby między nami coś zaiskrzyło.
-Mała może chcesz iść z wujkiem i Emy na lody co ? – wypalił nagle Greogor
-Taaaak – powiedziała urodowana biegnąc w stronę drzwi wyjściowych. Chłopak pędem pobiegła za nią, wziął ją na ręce i udaliśmy się do pobliskiej lodziarni.
-To jakie lody panienki sobie życzą? –zapytał
-Ja poproszę czekoladowe – powiedziała pierwsza Karmen
-A jak zwykle truskawkowe – zawtórowałam małej
Gregor zaś wziął sobie śmietankowe. Smaki dzieciństwa chyba powróciły. Zawsze tu chodziliśmy w wakacje. Kupowaliśmy po gałce ulubionych lodów i siadaliśmy na ławce pałaszując je.
-Nie powinienem zabierać ze sobą małej – powiedział mi na ucho
-Czemu? – zapytałam z znakiem zapytania w oczach
-Miałem Ci coś o do powiedzenia, ale nie chce tego mówić przy niej
-Wujek powiedz – odezwała się Karmen.
-To są rozmowy dla małych dziewczynek wiesz ? – upomniał ją
Mała posmutniała , chyba bardzo chciała widzieć co chciał mi powiedzieć. Nagle ni stąd ni z owąd pojawił się Kraft z Hayboeckiem,.
-Siemaaaa – krzyknął Kraft na powitanie podając Gregorowi rękę, a mi dając całusa w policzek. To samo zrobił Hayboeck.
-Witajcie chłopcy – powiedziałam witając ich z uśmiechem
-To wasza pociecha? – zapytał pojawiający się nagle Fettner, który przyjął bardzo zdzwioną minę.
Mała bardzo się oburzyła.
-Nie jestem ich pociechą – powiedziała z niewielką złością
Manuel tylko się uśmiechnął i wziął małą na ręce i zrobił z nią 2 kółka aż mu się zakręciło w głowie.
-Dobrze, że nie mam dzieci – powiedział zdyszany.
-Chyba nie długo się to zmieni – powiedziała pojawiająca się za nim Sylvana – Jestem w ciąży z Tobą kretynie – powiedziała czochrając go po tej bujnej czuprynce.
-Fettner to chyba przestaniesz teraz zaczepiać Emy – powiedział Kraft
-Jaką Emy i jakie zaczepianie ?! – zapytała kobieta
-Kochanie to długa historia – mówił tłumcząc się
-Ja sobie porozmawiam z Tobą w domu – powiedziała z żartem w głosie – A swoją drogą Sylvana jestem dziewczyna tego kretyna, który tak bardzo Cię zaczepiał i nie dawał Ci spokoju.
-Emily, ja wiem, że Fetti to kobieciarz, ale teraz kiedy zostanie tatą powinno się to wszystko zmienić
-Mam nadzieję bo mu taką kłótnię urządzę, że na swoje 4 litery nie usiądzie- mówiła cały czas z uśmiechem na twarzy
-My powinniśmy się już zbierać – zaczął Gregor – Siostrzenica jest już śpiąca, za dużo wrażeń jak na dzisiejszy dzień.
-No tak – zawtórowałam przyjacielowi.
Do domu mieliśmy nie daleko, więc droga zajęła nam tylko 20 min. Kiedy dotarliśmy na miejsce, Lucinda wzięła mała do jej pokoju i położyła ją spać. My z Schlieriem poszliśmy do pokoju, chciał być ze mną sam na sam miał mi coś ważnego do powiedzenia, tylko co ?
-Emily posłuchaj mnie, kiedy Cię ujrzałem tam w hotelu, ja wiedziałem, że to ty. Ja po prostu to czułem, że jesteś tą moją kochaną małą Emily, którą się zawsze opiekowałem. Bardzo wydoroślałaś, zrobiłaś się jeszcze piękniejsza niż wcześnie. Dobra nie będę owijał w bawełnę, przejdę do konkretów: Kocham Cię Emy
Zabrakło mi języka w buzi. Gregor mnie kocha, to nie jest chyba możliwe.
-Ja nie wiem co mam Ci w tym momencie powiedzieć – mówiłam zszokowana
-Nic nie mów.
Po czym złączył nasze usta w czułym pocałunku.




niedziela, 6 grudnia 2015

02

Słysząc dźwięk budzika otwarłam leniwie prawą powiekę. Była 8:00. Za oknem było po chmurno. Nie chciało mi się w ogóle wstawać. Spojrzałam na ekran swojego telefonu. Widniała wiadomość od Gregora:
Godzina 11 zbiórka pod hotelem, idziemy na Wielką Krokiew oddać finałowe skoki. Twoja obecność obowiązkowa. Tylko się nie wykręcaj.
-Lepsze stanie tam pod skocznią niż bieganie dystansu prowadzącego do tego miejsca – powiedziałam do siebie.
Leżałam jeszcze przez kilka minut w swoim wygodnym łóżku. Kontynuowałabym tą czynność, gdyby nie pukanie do drzwi. Wstałam. Powolnym krokiem udałam się do drzwi. Otwarłam je. Zmierzyłam stojącą przede mną osobę piorunującym wzrokiem. Był to Michi, który szczerzył się do mnie jak głupi do sera.
-O co chodzi ? – zapytałam – I z czego się tak cieszysz ?
-Chciałem pogadać – powiedział
-Jeśli chcesz mi wyznać miłość to nic z tego – odpowiedziałam
-Czemu jesteś taka nie miła ? Co ja Ci najlepszego zrobiłem ? – dopytywał cały czas
-No cóż, każda kobieta raz na jakiś czas musi się trochę pozłościć – powiedziałam
-To wszystko wyjaśnia – odpowiedział zaczynając mnie łaskotać
-Michi proszę Cię przestań – mówiłam cały czas się śmiejąc
-Michi !!! – krzyknął Gregor – Co ty jej najlepszego robisz ?
- Nie nic – odpowiedział stając jak wryty widząc idącego przyjaciela
Gregor podszedł do mnie i mnie bardzo mocno przytulił.
-Nic Ci nie zrobił ? –zapytał z troską
-Nie tylko mnie połaskotał, nie bądź zazdrosny, jestem cała jak widzisz – powiedziałam srogo
-Co w Ciebie najlepszego wstąpiło ? – zapytał zaskoczony
-Nic po prostu mam gorsze dni jak widać. – odpowiedziałam lżejszym tonem
-Zabierasz się z nami na Wielką Krokiew czy….
-Jedzie z nami – przerwał mu Gregor.
-To ja może pójdę się przebrać co ? – zapytałam
Chłopcy tylko pokiwali twierdząco głową. Ja poszłam przebrać się w legginsy i bluzę, którą tak bardzo lubiłam. Zabrałam jeszcze ze sobą czapkę i telefon z którym nie rozstawałam się ani na krok.
Chłopcy czekali na mnie swoim busem przed hotelem. Weszłam do samochodu, oni przywitali mnie swoimi uroczymi uśmiechami. Usiadłam pomiędzy Poppingerem a Diethartem. Myślałam, że uniknę wzroku Fettnera, ale jednak nic z tego. Cały czas gapił się na mnie jakby chciał mnie pożreć
-Manuel mam pytanko. Czy za każdym razem jak zobaczysz Emy musisz się na nią patrzeć tym swoim zabójczym wzrokiem ? – odezwał się Stefi
-Nie moja wina, że mi się podoba – odpowiedział
-Ale z tego co nam wiadomo ty masz dziewczynę – odezwał się Michi
-No tak – powiedział zrezygnowany.
Cała podróż minęła w przyjemnej atmosferze. Nie było już problemów z Fettnerem więc mogłam być spokojna.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce otoczyła nas cała chmara fotoreporterów i fanów, którzy patrzyli na mnie jak na jakiegoś dziwoląga czy coś w tym stylu. Chłopcy robili sobie z każdym zdjęcia i rozdawali masę podpisów. Fanki mdlały na ich widok. Niektóre z nich podchodziły do mnie gratulując rzekomej pracy w kadrze, której nawet nikt nie zaproponował. Chociaż z drugiej strony cieszyłam się, że mnie polubili nawet jeśli byłam ich zwykłą pupilką lub przylepą, która nie może się odczepić. Chłopcy zaprowadzili mnie do swojego domku, a sami udali się na skocznię. Kiedy każdy z nich oddawał swoje skoki ja stałam przed budynkiem z całym sztabem szkoleniowym wyczekując dobrych skoków.
Po serii finałowej miałam powód do dumy. Pierwsze miejsce zajął mój kochany Gregor, który po udanych zawodach obdarował mnie soczystym buziakiem w policzek.
-A to za co ? – zapytałam zaskoczona.
-Dla mojej kochanej przyjaciółki, którą tak długo szukałem – powiedział pokazując swoje białe uzębienie.
Wróciliśmy późnym wieczorem do hotelu. Padałam z nóg. Jednak Gregor miał dla mnie pewną niespodziankę, którą długo trzymał w tajemnicy. Zanim weszłam do swojego hotelowego pokoju zasłonił mi oczy. Otworzył drzwi, trzymał mnie mocno za ramiona, żebym się nie przewróciła. Zawsze był taki ostrożny. Zdjął mi chustkę. Na łóżku leżał wielki pluszowy miś, czerwone róże i małe podłużne pudełeczko.
-Gregor, co to jest ? – zapytałam nieśmiało
Wziął do ręki kwiaty i powiedział
-Emy ja muszę Ci cos ważnego powiedzieć
-Mów o co chodzi czy ja o czymś nie wiem ? – zapytałam
-Kiedy jeszcze chodziliśmy do szkoły ja potajemnie się w Tobie kochałem . Bałem Ci się to powiedzieć bo wiedziałem, że to może zniszczyć naszą przyjaźń. Kiedy Cię zobaczyłem po tylu latach zrozumiałem jak bardzo jesteś dla mnie ważna. Wypiękniałaś. Czuję zazdrość wobec Ciebie. Ja nie chcę aby każdy facet Cię dotykał ani na Ciebie patrzył, tak jak robi to Manuel.
-Ale Schlieri jak oni mają ze mną rozmawiać bez kontaktu wzrokowego ? – zapytałam
-To nie chodzi rozmowę tylko wlepianie się w Ciebie pomimo to czy ma się drugą połówkę czy nie.
-Chodzi Ci o sytuację z Fettnerem ?
-Tak – powiedział.
Po czym pocałował mnie bardzo namiętnie, tak bardzo jak tylko umiał.
-Gregor co to miało być? – zapytałam zaskoczona
-Przepraszam – powiedział speszony.
Po czym podszedł do łóżka, wziął podłużne pudełeczko i wręczył mi je do rąk własnych. Otworzyłam je. W nim znajdował się piękny srebrny naszyjnik z naszymi imionami. Łzy napłynęły mi do oczu. Widać jeszcze pamiętał o moim istnieniu .
-Jest śliczny, ale ja nie mogę go przyjąć – powiedziałam
-Weź go na pamiątkę…pamiątkę naszej przyjaźni – powiedział
Po czym wziął go ode mnie i założył mi go na
-Bardzo ładnie w nim wyglądasz – powiedział
-Dziękuję – powiedziałam mocno Go ściskając
Naszą sielankę przerwało pukanie do drzwi. To był Kuttin.
-Mam nadzieję, że jesteście gotowi aby wyjechać jeszcze dzisiaj wieczorem ? – zapytał
-Oczywiście trenerze. – powiedzieliśmy równo
-No to zapraszam do auta – powiedział bardzo przyjemnym tonem
Zabraliśmy jeszcze nasze walizki z pokoi i wyszliśmy z hotelu. Jeszcze raz popatrzyłam na budynek z ogromnym smutkiem. Żal mi było go opuszczać. Wsiadł do auta. Usiadłam obok Gregora. Opierając głowę na jego ramieniu.
-Uuuu – powiedział Fettner
-Czy ty do jasnej cholery się nigdy od niej nie odczepisz ?! – powiedział surowym tonem Gregor
-Chłopcy spokój, przed nami długa podróż więc dajcie sobie siana – upomniał ich Kuttin
Spojrzałam tylko na niego wzrokiem wdzięczności. Po czym samochód ruszył.
~2 godziny później~
Było dobrze po 23 a my jeszcze nie przekroczyliśmy granicy Polski.
-To wszystko przez te choleryczne korki – denerwował się Kofi
-A inaczej nie myślisz – zawtórował mu Poppinger .
-Wszystko wraca do siebie to wszystko przez to – powiedział Kuttin
-Polska to chory kraj – stwierdził Kraft – Wszędzie korki, gdzie nie pojedziesz tam już szmara samochodów – kontynuował
-Nie zapominajcie, że cały czas jest tu obecna Emy – odezwał się po długim milczeniu Hayboeck
-To nie wasza wina, a Polsce możecie sobie mówić co chcecie bo ja już nie zamierzam tutaj wracać, uzgodniłam wszystko z rodzicami i z Gregorem, że po finale LGP jadę z wami do Austrii czy wam się to podoba czy nie. – powiedziałam stanowczo
-Naprawdę ?? – powiedzieli chórkiem
-Serio serio i pod żadnym pozorem nie zamierzam was nigdzie samych zostawiać – powiedziałam z dumą
-A my nie zamierzamy Cię nigdzie zostawiać, witaj w kadrze malutka – powiedział przysłuchujący się wszystkiemu Kuttin . Po jego słowach przekroczyliśmy Polską granicę.
~Następnego ranka~
Obudziłam się już w Austrii dokładnie w Linz .
-Gdzie jesteśmy ? – zapytałam Gregora.
-Jesteśmy w Austrii, w Linz. Mamy jeszcze do przejechania jakieś 130 km do Innsbrucka – powiedział ze stoickim spokojem
-Jeszcze 130 km ? Wy sobie ze mnie jakieś jaja robicie – powiedziałam z niedowierzaniem w głosie
Myślałam, że się przesłyszałam 130 km Boże. Położyłam głowę na oparciu. Przymknęłam lekko oczy.
-Nie śpij już, przespałaś pół nocy i dnia, chyba się już wyspałaś? – powiedział Schlieri.
-Chyba nie. – powiedziałam drocząc się z nim
-A zapomniałem Ci powiedzieć. Zabieram Cię na razie do siebie do domu. Bo na razie nie mamy gdzie mieszkać, chyba nie będziesz zła na mnie co ? – zapytał z miną pluszowego misia
Czy ja kiedyś byłam na niego zła ? Szczerze mówiąc nigdy. A to co przed chwilą mi oświadczył było rzeczą oczywistą. Nie mogłam się na niego złościć.
-Oczywiście, że nie – powiedziałam
-Szczerze powiem wam coś – odezwał się Kraft – Rozumiecie się jak stare dobre małżeństwo, moglibyście zostać parą czy coś.
Popatrzyliśmy na Stefcia z minami jak ze zgrozy .
-Pomyślimy nad tym, ale nic nie obiecujemy – powiedział Schlieri uśmiechając się do przyjaciela
-Czy ty coś kombinujesz ? – zapytałam Gregora
-Nie skądże- powiedział. Jego wzrok powędrował w stronę okna.
-Ty faktycznie jesteś nienormalny – powiedziałam zaczynając się śmiać
-Gregor, Emily możecie wysiadać jesteśmy na miejscu – krzyknął do nas Kuttin
Kiedy wysiedliśmy z samochodu przed moimi oczyma ukazał się piętrowy dom.
-Witaj ponownie w moich progach. – odezwał się pierwszy chłopach
Wpuścił mnie pierwszą do środka. W środku byli rodzice Gregora i jego rodzeństwo. Po kilku minutach zobaczyłam biegnącą w jego kierunku siostrzenicę Gregora – małą Karmen
-Wujek Greg przyjechał – cieszyła się mała.
Schlieri wziął ją na ręce całując w czoło .
-Wujek a to Twoja nowa dziewczyna ? – zapytała cała uradowana.
Skąd młoda ma takie info, pomyślałam sobie
-Zaraz się wszystkiego dowiesz – kontynuował.
Zaprowadził nas do salonu, gdzie znajdowała się cała jego rodzinka.
-Poznajcie Emily moją przyjaciółkę z dzieciństwa – mówi
-Emily Glasgow ? – zapytała niepewnie Gloria siostra Gregora
-Tak to ja – odpowiedziałam z lekkim uśmiechem na twarzy
-Kochana jak ty się zmieniłaś – powiedział Lucas brat Gregora.
-Miło Cię widzieć po tylu latach Emy – kontynuowali rodzice
-Mi również państwa znowu widzieć – powiedziałam z lekkim uśmiechem na twarzy
-A ja i tak wiem, że to nowa dziewczyna wujka – odezwała się malutka
Pogłaskałam małą po czuprynce, ta tylko wyciągnęła ręce, abym ją przytuliła. Tak też zrobiłam . Następnie Gregor zaprowadził mnie, aby pokazać mi naszą sypialnię. Naszą – jak to ładnie brzmi. Zatem mała nie odstępowała mnie nawet na krok.