sobota, 16 stycznia 2016

Epilog

Cały czas byłam zła na Gregora, że nic mi nie powiedział. Jednak postanowiłam mu wszystko wybaczyć, nawet to co o mnie powiedział. Fakt mógł być na mnie zły nie powiem, zawsze taki był. Taki wybuchowy, ale takiego go kochałam, mojego kochanego buntownika i nerwuska w jednym .
Zeszłam rankiem do kuchni, gdzie znajdował się mój skarb. Przytuliłam się do jego pleców z całych sił.
Chłopak tylko odwrócił się w moją stronę i objął swoimi silnymi ramionami mówiąc:
-Jeszcze raz przepraszam za swoje ostre słowa, zachowałem się jak pajac – mówił
-Już Ci wybaczyłam, nie musisz przepraszać, wiesz jak bardzo Cię Kocham i mi na tobie cholernie zależy. – mówiłam
-Mi też na tobie bardzo zależy i nigdy Cię nie zawiodę już nigdy, obiecuję Ci tu tak jak stoję. – mówił cały czas się do mnie tuląc
Całej naszej rozmowie przysłuchiwała się z ciekawością Emy, która trzymała ze sobą pluszowego pieska od Manuela.
~Kilka miesięcy później~~
Było piękne popołudnie. Kiedy ja i Gregor siedzieliśmy w salonie jako już para narzeczonych.
-Emy może czas myśleć o ślubie? – zapytał
-Po paru miesiącach po zaręczynach nie za wcześnie? – zapytałam
-Jak panienka uważa, ale moim zdaniem to najbardziej odpowiedni moment – odpowiedział
-Emy zgódź się proszę nie daj się prosić – odezwała się Karmen stojąca w drzwiach naszego mieszkania
W końcu się zgodziłam, nie miałam innego wyboru wszyscy na mnie naciskali, nawet rodzice Gregora.

Wiedziałam, że to będzie odpowiedni moment…..


~~~~
Jest mi bardzo przykro kończyć to opowiadanie. Wiem, że prologiem, 6 rozdziałami i dość krótkim epilogiem nie mogłam was zadowolić,ale.... Wiem zawiodłam was, ale dziękuje za wszystko. 
A jeżeli uważacie, że moje historie nie są nudnie i macie ochotę na następną to zapraszam na 
Strong Enough
gdzie czeka już złudzenie pierwsze

wtorek, 5 stycznia 2016

06

Obudziłam się bez Gregora u moim boku. Zaczęłam się martwić, dlaczego nie ma go przy mnie. Podniosłam się siadając po turecku na łóżku. Na nocnym stoliku leżała kartka na której widniał tekst. Wzięłam ją do ręki i odczytałam treść.
„Dzwonił do mnie agent nieruchomości, ma dla nas mieszkanie w centrum Innsbrucka, jadę je zobaczyć. Jeśli będzie w dobrym stanie, a wierzę, że będzie to jeszcze dzisiaj tam się wprowadzimy.”
-Mieszkanie? Jakie mieszkanie do jasnej cholery ?- pomyślałam
Wstałam z łóżka i pobiegłam jeszcze pidżamie do salonu, gdzie znajdowała się Gloria i Lucinda wraz z małą Karmen
-Emyy – zaczęła mała biegnąć do mnie
-Karmen nie teraz – powiedziałam troszkę poddenerwowana. – Czemu ja nic nie wiem o mieszkaniu ? – zapytałam się dziewczyn
One tylko spojrzały na siebie pytającym wzrokiem .
-O czym ty mówisz w ogóle i co to za kartka co trzymasz w prawej ręce ? – zapytała Gloria
Podałam dziewczynie kartkę z informacją od Grega. Przeczytała tekst i sama była zaskoczona, Lucinda wcale nie była lepsza.
-No to nie źle się w naszej rodzinie dzieje – podsumowała Gloria
-Co się stanęło ? – zapytał się pojawiający się nagle Lucas
-Greg chce zabrać Emy i wyprowadzić się do centrum Innsbrucka czaisz ? – powiedziała Lucinda
-Emy z wujkiem chcą się wyprowadzić, to z kim ja się teraz będę bawić ? – zapytała przestraszona Karmen
-Nie martw się będziemy was odwiedzać – pocieszyłam małą.
Mała trochę się ożywiła . Wiem, że robię jej przykrość, ale cóż nie będziemy siedzieć im cały czas na głowie i tak szczerze mówiąc miałam już dosyć codziennego proszenia żebym się z nią pobawiła.
Po nie spełnia 30 minutach do domu wrócił Gregor w towarzystwie wujka Manuela. Mała od razu wskoczyła na równe nogi i pobiegła do Manu
-Wujek Manuel – krzyknęła biegnąc do niego. Fetti wziął ją na ręce i przetransportował się na swoich kończynach do salonu
-Znowu ten kobieciarz przybył – mówiła do mnie szeptem Gloria
Ja tylko uśmiechnęłam się na jej słowa.
-Wiem cos o tym – odpowiedziałam tym samym tonem
Manu usiadł na dywanie wraz z małą i zaczęli się bawić w najlepsze. Ja natomiast udałam się na rozmowę z Gregiem
-Dobra Gregor, co ty znowu wymyśliłeś, jakie mieszkanie, czemu mi nic o tym nie powiedziałeś ? – zaczęłam się go dopytywać
-To miała być niespodzianka na Twoje urodziny, ale nie mogłem już dłużej trzymać tego w tajemnicy no i samo jakoś to wyszło.
-Kupiłeś je ? – zapytałam
-Tak i nie – powiedział
-Jak to tak i nie ? – wypytywałam dalej
-Tym agentem nieruchomości okazał się Fettner, a wiem ile z nim przeszłaś na początku Waszej znajomości
-Od kiedy Manu bawi się w agentów nieruchomości co? Z tego co wiem jest specjalistą w innej dziedzinie – mówiłam już trochę łagodniejszym tonem
-Nie jesteś na mnie zła ? – zapytał 
-Nie skądże, Schlierenzauer ja jestem wściekła, powinieneś mi o tym mieszkaniu powiedzieć wcześniej, powinniśmy to razem przedyskutować, a ty co sam o wszystkim myślisz, jesteśmy razem i takie rzeczy powinniśmy omawiać razem. Weź zejdź mi z oczu, nie mogę na Ciebie patrzeć.
Gregor tylko wyszedł bez słowa. Może postąpiłam wobec niego niesłusznie, ale przynajmniej miałam jakąś satysfakcję. Mam nadzieję, że przemyśli sprawę i będzie powiadamiał mnie o takich rzeczach.
Po dwóch godzinach zeszłam do salonu. Karen nadal nie wypuściła Manuela. Ten tylko patrzył na mnie błagalnym tonem, abym go od niej uwolniła, bo mała w każdym bądź razie nie miała zamiaru go wypuszczać ze swoich szponów.
-Karen skarbie, może dasz wujkowi trochę porozmawiać z wujkiem Gregorem, dość go już dzisiaj namęczyłaś? – zapytałam malutką
Mała tylko pokiwała twierdząco głową. Manu wstał z dywanu i usiadł koło Grega, a ja wzięłam małą na spacer do parku.
Po powrocie z małą Manuela już nie było.
-Wujek już poszedł ? – pytała przestraszona mała
-Córciu wujek nie może tyle z nami siedzieć, jego żona jest w ciąży powinien być przy niej – tłumaczyła jej cały czas Lucinda.
-A gdzie Gregor? – zapytałam
-W waszym pokoju – odezwał się Lucas – Jest przygnębiony coś ty mu najlepszego zrobiła ?
-Ja nic broń Boże – powiedziałam – Ja może do niego pójdę
-Idź idź bo chłopak się tam zamartwi na śmierć
Pobiegłam na piętro. Drzwi do naszej sypialni były uchylone. Weszłam po cichu do pokoju i położyłam się łóżku koło Grega.
-Zostaw mnie – mówi zły na mnie – Teraz chcesz mnie nagle przepraszać, po tym kiedy tak na mnie naskoczyłaś rano, ty mądra jesteś?
Łzy napłynęły mi do oczu. Nie wiedziałam, ze jest zdolny do takiego stopnia.
-Co ja Ci najlepszego zrobiłam co ? – powiedziałam załamanym głosem
-Ty się jeszcze pytasz? Chciałem Ci zrobić niespodziankę, chciałem kupić to mieszkanie, chciałem aby Karmen Cię już tak nie męczyła bo widziałem, że masz już tego dosyć, a ty co dajesz mi kazanie, ze takie decyzje powinniśmy razem podejmować ? Wiesz co od czadu naszego rozstania nic się nie zmieniłaś, jesteś taką samą wredną suką i szmatą jaką byłaś, wytrzymywałem z Tobą ze względu na naszych rodziców, bo oni się przyjaźnili.
Przerażona słowami Grega wyszłam z płaczem z pokoju. Nie wiedziałem, że jest do tego zdolny. Fakt może była trudną partią dla niego, ale kochałam Go najmocniej na świecie. Jeszcze wyzywał mnie od szmat. Gloria, Lucinda i Lucas wraz z malutką Karmen bardzo mnie lubili. Nie wiedziałam, że jest zdolny do takiego stopnia.
Usiadłam z płaczem w salonie. Od razu zauważyła to Gloria. Podeszła do mnie i mnie przytuliła
-Dawny Gregor się ujawnił co ? – zapytała czułym głosem
-Ja myślałam, ze już o tym zapomniał – mówiłam cały czas
-Najwidoczniej nie – mówiła troskliwym głosem
-Gloria, ja tak bardzo go kocham uwierz mi – mówiłam
-Ufam Ci, wiem jak bardzo jest dla Ciebie ważny. On nigdy nie zapomniał o Tobie. Tęsknił za Tobą nawet nie wiesz jak bardzo mu Ciebie brakowało. Nawet ja nie wiedziałam, że jest do takich rzeczy zdolny, zawsze opiekował się nami, bo jest z nas najstarszy. Kochamy Go tak samo jak ty
-Ale ja mu nic nie zrobiłam tylko powiedziałam mu, że takie sprawy powinniśmy omawiać razem.- mówiłam
-Wiem, zawsze ojciec mu to powtarzał, wszystko lubił robić sam, nigdy nie liczył się z nami, a teraz uspokój się bo ktoś ma Ci coś chyba do powiedzenia.
Odwróciła się do stojącego w salonie posmutniałego Gregora. Ten tylko podszedł do mnie, kucnął i wziął moje ręce i ucałował
-Przepraszam poniosło mnie – mówił. W jego oczach pojawiły się łzy.
-Nie wiem przemyśle To – powiedziałam.

Wstałam z sofy i udałam się do naszego pokoju i nie wychodziłam z niego do kolacji

sobota, 2 stycznia 2016

05

Resztę świątecznych dni spędziłam trochę w towarzystwie chłopaków, trochę w towarzystwie rodziny Schlierego. Przez kolejne dni żyłam w przeświadczeniu, że ktoś może wyjawić przed Gregorem moją tajemnicę. Byłam wtedy nastolatką, buntowałam się rodzicom, nie chciałam się zbytnio uczyć, zawsze uciekałam na noc. To wszystko przez to, że przestałam widywać się z Gregorem, ponieważ nasze drogi się rozeszły. Zaczęłam brać narkotyki. Od momentu kiedy zobaczyłam Gregora w hotelu wszystko mi się przypomniało. Postanowiłam, że nic mu nie powiem. Z drugiej strony jednak bałam mu się o wszystkim powiedzieć. Bałam się, że któregoś dnia wrócę do Polski i znowu zaczną mnie wytykać palcami na moim osiedlu. Nie chciałam wracać ani do Polski ani na osiedle. Było mi dobrze tutaj, gdzie jestem.
Było niedzielne popołudnie. Każdy siedział w swoim kącie, nawet Karmen tak nie męczyła ludzi tylko bawiła się grzecznie swoimi zabawkami. Lucinda i Lucas oglądali jakąś komedię romantyczną na DVD, Gloria wyszła na zakupy, Gregor odpoczywał na świeżym powietrzu, a ja leżałam na kanapie patrząc sufit rozmyślając.
-Emy!!! – nagle usłyszałam małą
-Słucham skarbie – odpowiedziałam nadal nie ruszając się z miejsca
-Ja chcę iść z Tobą i z wujkiem na skocznię – powiedziała stojąc jak wryta przy drzwiach gotowa do wyjścia
-Bardzo dobry pomysł – odezwał się Gregor wchodzący do salonu
-Jakoś nie mam ochoty – powiedziałam zrezygnowana
-Ale Emy – mówiła malutka – Nie rób ni tego
-Dokładnie – przytaknął Schlieri małej – Choć z nami Karmen pomęczy trochę chłopaków, zmęczy się i wrócimy. – mówił błagalnym tonem, gdzie na samym końcu zrobił minę jak ze Shreka
-Nie denerwujcie mnie nawet – droczyłam się z nimi, owszem miałam ochotę pójść i zobaczyć się z chłopakami i spojrzeć jak ich przysłowiowo męczy
Mała z opuszczoną głową weszła do salonu, siadła przy ulubionej zabawce i zaczęła płakać wtulając się w nią
-No chodź tu do wujka – mówił troskliwie Greg- Skoro Emy nie ma ochoty z nami iść to my pójdziemy sami prawda ?
-Tak wujek, idziemy bez Emy – mówiła z lekkim uśmiechem na twarzy.
Kiedy Gregor z Karmen stanęli przy drzwiach coś mną ruszyło, pędem wstałam i przegalopowałam truchtem do holu.
-Jednak idę z wami – powiedziałam
Mała się ucieszyła. Wzięłam ją na ręce i ruszyliśmy w stronę skoczni.
~20 min później~
Dotarliśmy do punktu docelowego. Puściłam małą na plac. Ta migiem popędziła do Fettnera.
-Ona go uwielbia – wyszeptał mi do ucha Schlieri
-Cześć wam – podszedł do nas Fetti niosący małą – Nie zgubiliście czegoś ? – zapytał
-Manuel pobaw się ze mną – mówiła mała mocno trzymając go za szyję – Proszę
Od kiedy mała tak go uwielbia – pomyślałam
-Karmen skarbie wiesz, że nie mogę wujek będzie na mnie zły.
Ja tylko spojrzałam na Manu błagalnym wzrokiem żeby nie robił mi tego. Dobrze wiedział, że gdyby nie on mała zaczęłaby męczyć mnie, a tego miałam już kompletnie dosyć. Dosyć od kilku tygodni.
-No dobrze, ale tylko przez 30 minut dobrze ? – powiedział zrezygnowany Fettner
Mała bardzo się ucieszyła.
-Serio tak bardzo go lubi ? – zapytałam ze zdziwieniem Gregora
-Tak od razu go polubiła kiedy zobaczyła go za pierwszym razem, kiedy przyjechał do mnie na małe piwo. Miała wtedy 2 lata. Siedziała tylko przy nim albo na jego kolanach. Lubiła się wtedy z nim droczyć, co chyba zostało do dzisiaj.
-Właśnie widać
Po niespełna 30 minutach Fettner oddał mi małą. Karmen była smutna, że Manuel nie może się z nią dalej bawić, ale obiecałam jej, że może popatrzeć jak oddaje próbne skoki. Mała była bardzo zadowolona.
-Wujek Manuel skacze – wołała mała kiedy Fettner oddawał swoje skoki
-Wujek serio?- zapytałam Gregora
-Ja nic o tym nie wiem serio, pierwszy raz tak powiedziała – tłumaczył się Gregor
-Mogę mówić do Manuela „wujek” ? – zapytała mała
-Musisz zapytać się mamy, mnie w to nie mieszaj – mówił Gregor- Albo najlepiej samego Manuela
-O co ma się zapytać Manuela ? – zapytał pojawiający się nagle Fettner
-Mogę mówić do Ciebie „wujek”? – zapytała z miną jak z Shreka
-No pewnie, będę czuł się bardzo wyróżniony – powiedział kucając do małej i dał jej całusa w policzek – A to dla Ciebie, za dzisiejszy doping – mówił dając jej pluszowego psa
-Wujek dziękuję – mówiła mała przytulając Manuela, a potem maskotkę
-Nie powinieneś dawać jej upominków – upomniał go Gregor
-A co zabronisz mi? Lubię ją – powiedział uśmiechając się do małej
Schlieremu zrobiło się trochę głupio, że zwrócił mu uwagę. Sam był ojcem chrzestnym Karmem, ale czasami czuł się tak jakby nim nie był. Manu na chwilę wziął małą na lody, ja natomiast miałam małą okazję, aby powiedzieć o mojej tajemnicy Gregorowi.
-Gregor ja muszę Ci coś powiedzieć – zaczęłam
-Mów o co chodzi – powiedziała przekonująco
-Ja nie wiem czy to wpłynie na nasz związek czy nie, ale uwierz mi to bardzo ważne nie chcę żeby później się to wydało i nie chcę, abyś miał do mnie żal o to co za chwilę tu ode mnie usłyszysz. – powiedziałam
-Co się stało? – powiedział
-Od kiedy nasze drogi się rozeszły ja bardzo się zmieniłam. Zaczęłam się buntować, przestałam się uczyć, a najgorsze jest to, że miałam problemy z nałogiem. Ludzie zaczęli mnie wytykać na ulicy, zmienili o mnie zdanie, zawsze mieli mnie za dobrą dziewczynę. To wszystko przez nasze rozstanie. Czasami myślałam czemu nie poszłam razem z Tobą do jednej szkoły, ale z drugiej strony nie chciałam Ci się narzucać. Nie raz myślałam, że masz mnie dosyć, że jestem tylko piątym kołem u wozu, że nie jestem dla Ciebie taka ważna, że dlatego mnie zostawiłeś i poszedłeś tam gdzie chciałeś. W tamtym momencie kiedy zobaczyłam Cię w hotelu, kiedy męczyłeś się z zamkiem do drzwi wszystko wróciło, cała moja przeszłość przeszła mi przed oczami. Kryłam to przed Tobą aż do dnia dzisiejszego.
-Emy ja nie wiedziałem, że przez tyle lat było Ci ciężko – mówił
-Bo skąd miałeś wiedzieć zapomniałeś o mnie zająłeś się skokami ja przestałam być dla Ciebie ważna. – mówiłam
-Nigdy o Tobie nie zapomniałem, nigdy rozumiesz. Zawsze miałem Cię w pomięci i naszą przyjaźń. Kiedy ujrzałem Cię przy hotelowych drzwiach od razu mignęła mi Twoja twarz z dzieciństwa. Rozpoznałem Cię bez problemu. –tłumaczył się.
-Naprawdę ? – zapytałam
-Naprawdę – mówił przytulając mnie do swojego umięśnionego torsu.
-Mam do Ciebie prośbę, nie mów o tym nikomu. Nie chce później aby się do mnie zniechęcili – poprosiłam go
-Dobrze, Kocham Cię żabko – powiedział
-Ja Ciebie też – powiedziałam mu
Po 20 minutach Fettner oddał nam zgubę.
-Wujek przyjdziesz jutro do nas ?– mówiła mała
-Nie wiem zobaczę, od kiedy ciocia Sylvana jest w ciąży ja nie mogę jej odstępować ani na krok – mówił do małej
-Zostaniesz tatą ? – pytała
-Tak żabko zostanę tatą – potwierdził z uśmiechem na twarzy
-Karmen daj wujkowi spokój – powiedział Gregor trzymając mnie mocno w talii
Mała puściła rękę Manu i podeszła do mnie.
-Widzę, że wasza miłość kwitnie – mówił Manu
-I ma się dobrze – odpowiedziała Gregor
~25 min później~
Ja, Gregor i mała byliśmy już w domu. Mała bardzo się zmęczyła i musiałam zanieść ją do łóżeczka. Tak też zrobiłam. Potem udałam się do naszej sypialni. Położyłam się wygodnie na łóżku. Tuż za mną przyszedł Gregor.
-Może my też postaramy się o malucha co ? – zapytał kusząco
-Greg wiesz, że nie jestem jeszcze gotowa na dzieci
-Wiem, ja tylko żartuje

Następnie zasnęłam w jego ramionach .

środa, 30 grudnia 2015

04

Nadchodzące święta miałam spędzić w towarzystwie rodziny Gregora co było sprawą oczywistą. Od samego ranka rozpoczęły się ogromne przygotowania do kolacji wigilijnej. Ja, Gloria i Lucinda wraz z malutką Karmen udałyśmy się na zakupy do galerii handlowej, a nasi kochani faceci mieli zaczął ubierać choinkę. Zakupy poszły nam szybciej nim się spodziewałyśmy. Wróciłyśmy przed 11. Niestety chłopcy byli jeszcze w proszku. Męczyli się z rozłożeniem drzewka . Wszystkie bombki i łańcuchy leżały na podłodze i żaden nie zamierzał tego posprzątać. Stanęłyśmy w progu holu z założonymi rękami na piersiach. Spojrzeli na nas z politowaniem. Ja tylko pokręciłam przecząco głową i podeszłam do Gregora dając mu porządnego całusa .
-Fuj – powiedziała mała zakrywając jednocześnie oczy rękoma- Wujek z Emy się całuje to obrzydliwe
-Mała przecież zawsze chciałaś żeby oni byli razem – powiedziała Lucinda
-Wujek i Emy się kochają i wezmą ślub i będę miała rodzeństwo ? – zapytała podekscytowana mała
-Ślubu i maluchów może na razie nie być – powiedział Gregor zasmucając przy tym małą.
Spojrzałam na Gregora lekko poruszona. Potem mocno się w niego wtuliłam. Następnie pomogłam chłopakom w rozłożeniu choinki natomiast oni sami mieli ją ubrać. Po czym dołączyłam do Glorii i Lucindy, które zajęły się przygotowaniem potraw na wigilijną kolację.
~Wieczorem~~
Zaczęłam przygotowywać się do wieczornej kolacji. Siedziałam już prawie 2 godziny przed lustrem w łazience.
-Czy panienka Emy zamierza pojawić się u nas w pokoju – wołał cały czas Gregor
-Zaraz wychodzę daj mi jeszcze 5 min – odpowiedziałam z uporem maniaka malując rzęsy.
Po ustalonym czasie wyszłam z łazienki otulona miękki ręcznikiem. Gregor spiorunował mnie wzrokiem, po czym czule się uśmiechnął, podszedł i objął mnie w tali namiętnie całując.
-Kotku ślicznie wyglądasz w tym ręczniku – powiedział
-Nawet nie myśl, że tak pojawię się na kolacje, Zapomnij urwisie – powiedziała całując go w policzek
Po czym podeszłam do szafy i wyjęłam z niej grafitową sukienkę i czarne szpilki.
-Może pomóc Ci się ubrać ? – zapytał krzycząc z łazienki
-Dziękuję sama jeszcze potrafię się ubrać – powiedział .
Kiedy Schlieri wszedł do pomieszczenia ja dokonywałam ostatnich poprawek, które były dla mnie bradzo ważne. Podszedł do mnie od tyłu i mocno przytulił, całując przy tym w szyję.
-Mogłabyś się tak częściej ubierać – mówił
-Zapomnij nie będę paradować tak codziennie – odburknęłam
-Kochanie proszę nie kłóćmy się dzisiaj, jaka wigilia taki cały rok przecież
Odwróciłam się do niego przodem i mocno go przytuliłam.
-Chodźmy już czekają na nas – mówiłam
Zeszliśmy do salonu, gdzie siedzieli już rodzice Gregora a reszta jeszcze się krzątała.
-Cześć mamo, cześć tato – powiedział Gregor witając się z nim
-Witaj synu witaj i ty Emy – powiedział jego ojciec obdarowywując mnie jednocześnie serdecznym uśmiechem .
-Miło Cię znowu widzieć – przywitała mnie jego mama
-Wszystko już gotowe możemy siadać – zawołała nas Lucinda
Podeszliśmy do dość dużego stołu, każdy wziął dla siebie opłatek. Po czym zaczął
ojciec Gregora.
-Żeby wam się dobrze wiodło, szczęścia, miłości przede wszystkim Tobie Gregor.
Schlieri spojrzał na mnie z uśmiechem . Następnie każdy z nas złożył sobie wzajemnie życzenia i usiedliśmy do stołu.
~2 godziny później~
Rodzice Gregora musieli się już zbierać. Mama chłopaka bardzo mnie wychwaliła. Pożegnałam się z nimi bardzo serdecznie i dołączyłam do dziewczyn, które sprzątały po wigilii.
-Mama chyba bardzo Cię polubiła – powiedziała Gloria uśmiechając się
-Chyba tak – odparła odwzajemniając uśmiech
-Przecież jest moją dziewczyną musi ją lubić – odezwał się pojawiający się nagle Gregor obejmując mnie jednocześnie w talii,
-Wujek pobaw się ze mną – krzyknęła mała
-Karmen – upomniała ją mała – Jest już późno a wujek jest zmęczony Emy zresztą też.
-Wujek – powiedziała mała łamiącym się głosem – Pobaw się ze mną
-Karmen ja naprawdę nie mogę muszę iść odpoczywać zrozum
Mała tylko przytaknęła
-Jak ty to robisz, że wszystkie dzieci Ciebie słuchają wyjaw mi tą tajemnicę – powiedziała Lucinda śmiejąc się
-Nie wiem skąd to się bierze – powiedział kiwając przecząco głową.
Po czym udaliśmy się do naszej sypialni. Gregor zamknął drzwi na kluczyk, aby nikt nie wszedł do niego.
-Kocie co kombinujesz ? – zapytałam zadziornie
-Chcesz tego ? – zapytał błagalnym głosem
-Nie Schlieri nie jestem jeszcze na to gotowa – powiedziałam dotykając go za włosy
-Rozumiem – mówił zrezygnowany – Zawsze byłaś taka trudna i uparta
-Wiem i się nie zmienię no chyba, że… - powiedziałam wahając się
-Że… ? – zapytał
-Nie już nic chodźmy już do łóżka bo przed nami ciężki dzień – powiedziałam
Po czym udałam się do łazienki. Umyłam się i poszłam do łóżka.

Wiem kryję przed Gregiem wielką tajemnicę, która pewnie nie długo wyjdzie na jaw, ale czego nie robi się dla ukochanych osób……

niedziela, 20 grudnia 2015

03

Dzień zapowiadał się bardzo przyjemnie. Od samego ranka mała Karmen męczyła mnie, abym się z nią bawiła, nawet gdy byłam trochę zmęczona. Gregor cały czas tłumaczył małej, że ciocia Emily na razie musi odpocząć, ale najwidoczniej mała nie miała mnie dosyć.
-Emily, chodź pobawimy się jeszcze – ciągnęła mnie za rękę mała do zabawek leżących na dywanie w salonie.
-Karmen, skarbie – upomniał ją Lucas- Może nie ma ochoty?
Mała zaczęła płakać. Zrobiło mi się jej trochę szkoda.
-Lucas – upomniała ją Lucinda jego żona – Ciesz się, że Ciebie nie ciąga. A Emy bardzo pasuje Ci maluch, może postaracie się o swoje z Gregiem co ?
-Może kiedyś zobaczymy – odpowiedziałam z uśmiechem.
Czemu wszyscy myślą, że ja i Gregor to para, przecież jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, nic więcej nas nie łączy. A może oni wszyscy coś kombinują, kto wie . Całej tej sytuacji przyglądał się Gregor. Na jego ustach pojawił się szczery uśmiech. Podszedł do nas i usiadł na miękkim, puchowym dywanie, pocałował mnie czule w czoło. Kiedy ostatni raz mnie tak całował?? A no tak jeszcze za czasów szkolnych, kiedy dobrze mi poszedł sprawdzian albo odpowiedz ustna

~Kilka lat wcześniej~
Siedzieliśmy w z Gregorem w altanie, przygotowywaliśmy się do kartkówki z matmy. Miała być ona z kątów ostrych czego oboje bardzo nie lubiliśmy.
-Ja chyba tego nie napisze, nic nie rozumiem – żalił mi się.
Nie był orłem matematycznym. Często łapał jedynki i zawsze miał zagrożenie. Rodzice mieli do mnie żal, że nie umiem go dobrze nauczyć go dobrze liczyć.
Uczyliśmy się do dnia w którym miała odbyć się kartkówka. Usiadłam w środkowym rzędzie w drugiej ławce, zaś Gregor w ostatniej. Mieliśmy tą samą grupę. Profesor podał 2 przykłady. Ja napisałam ją w 5 min po czym oddałam kartkę. Gorzej było z Gregorem. Siedział do samego końca.
Następnego dnia prof. Żbik oddawał kartkówki.
-Glasgow – celujący, Schlierezauer dobry…
Gregor spojrzał na mnie z wielkim podziękowaniem. Od tamtego momentu matma szła mu coraz lepiej.

~Teraźniejszość~
-Wujek, kochasz Emily ? – zapytała mała
-Karmen co to w ogóle za pytanie ?!- krzyknęła Lucinda
-Ale mamusiu oni tak wyglądają jakby się kochali – mówiła łamiącym się głosem mała
Przez ostatnie dni Schlieri zachowywał się bardziej tajemniczo i podejrzanie. Może faktycznie coś do mnie czuje i nie chce mi o niczym powiedzieć? Przecież bym się o to nie pogniewała. Powiedziałabym to co czuje. Wszyscy myśleli, że jestem jego nową laską. Ale jednak nie to tylko zwykła przyjaźń, która odnalazła siebie po tylu latach. Przez najbliższe dni nic na to nie wskazywało, aby między nami coś zaiskrzyło.
-Mała może chcesz iść z wujkiem i Emy na lody co ? – wypalił nagle Greogor
-Taaaak – powiedziała urodowana biegnąc w stronę drzwi wyjściowych. Chłopak pędem pobiegła za nią, wziął ją na ręce i udaliśmy się do pobliskiej lodziarni.
-To jakie lody panienki sobie życzą? –zapytał
-Ja poproszę czekoladowe – powiedziała pierwsza Karmen
-A jak zwykle truskawkowe – zawtórowałam małej
Gregor zaś wziął sobie śmietankowe. Smaki dzieciństwa chyba powróciły. Zawsze tu chodziliśmy w wakacje. Kupowaliśmy po gałce ulubionych lodów i siadaliśmy na ławce pałaszując je.
-Nie powinienem zabierać ze sobą małej – powiedział mi na ucho
-Czemu? – zapytałam z znakiem zapytania w oczach
-Miałem Ci coś o do powiedzenia, ale nie chce tego mówić przy niej
-Wujek powiedz – odezwała się Karmen.
-To są rozmowy dla małych dziewczynek wiesz ? – upomniał ją
Mała posmutniała , chyba bardzo chciała widzieć co chciał mi powiedzieć. Nagle ni stąd ni z owąd pojawił się Kraft z Hayboeckiem,.
-Siemaaaa – krzyknął Kraft na powitanie podając Gregorowi rękę, a mi dając całusa w policzek. To samo zrobił Hayboeck.
-Witajcie chłopcy – powiedziałam witając ich z uśmiechem
-To wasza pociecha? – zapytał pojawiający się nagle Fettner, który przyjął bardzo zdzwioną minę.
Mała bardzo się oburzyła.
-Nie jestem ich pociechą – powiedziała z niewielką złością
Manuel tylko się uśmiechnął i wziął małą na ręce i zrobił z nią 2 kółka aż mu się zakręciło w głowie.
-Dobrze, że nie mam dzieci – powiedział zdyszany.
-Chyba nie długo się to zmieni – powiedziała pojawiająca się za nim Sylvana – Jestem w ciąży z Tobą kretynie – powiedziała czochrając go po tej bujnej czuprynce.
-Fettner to chyba przestaniesz teraz zaczepiać Emy – powiedział Kraft
-Jaką Emy i jakie zaczepianie ?! – zapytała kobieta
-Kochanie to długa historia – mówił tłumcząc się
-Ja sobie porozmawiam z Tobą w domu – powiedziała z żartem w głosie – A swoją drogą Sylvana jestem dziewczyna tego kretyna, który tak bardzo Cię zaczepiał i nie dawał Ci spokoju.
-Emily, ja wiem, że Fetti to kobieciarz, ale teraz kiedy zostanie tatą powinno się to wszystko zmienić
-Mam nadzieję bo mu taką kłótnię urządzę, że na swoje 4 litery nie usiądzie- mówiła cały czas z uśmiechem na twarzy
-My powinniśmy się już zbierać – zaczął Gregor – Siostrzenica jest już śpiąca, za dużo wrażeń jak na dzisiejszy dzień.
-No tak – zawtórowałam przyjacielowi.
Do domu mieliśmy nie daleko, więc droga zajęła nam tylko 20 min. Kiedy dotarliśmy na miejsce, Lucinda wzięła mała do jej pokoju i położyła ją spać. My z Schlieriem poszliśmy do pokoju, chciał być ze mną sam na sam miał mi coś ważnego do powiedzenia, tylko co ?
-Emily posłuchaj mnie, kiedy Cię ujrzałem tam w hotelu, ja wiedziałem, że to ty. Ja po prostu to czułem, że jesteś tą moją kochaną małą Emily, którą się zawsze opiekowałem. Bardzo wydoroślałaś, zrobiłaś się jeszcze piękniejsza niż wcześnie. Dobra nie będę owijał w bawełnę, przejdę do konkretów: Kocham Cię Emy
Zabrakło mi języka w buzi. Gregor mnie kocha, to nie jest chyba możliwe.
-Ja nie wiem co mam Ci w tym momencie powiedzieć – mówiłam zszokowana
-Nic nie mów.
Po czym złączył nasze usta w czułym pocałunku.




niedziela, 6 grudnia 2015

02

Słysząc dźwięk budzika otwarłam leniwie prawą powiekę. Była 8:00. Za oknem było po chmurno. Nie chciało mi się w ogóle wstawać. Spojrzałam na ekran swojego telefonu. Widniała wiadomość od Gregora:
Godzina 11 zbiórka pod hotelem, idziemy na Wielką Krokiew oddać finałowe skoki. Twoja obecność obowiązkowa. Tylko się nie wykręcaj.
-Lepsze stanie tam pod skocznią niż bieganie dystansu prowadzącego do tego miejsca – powiedziałam do siebie.
Leżałam jeszcze przez kilka minut w swoim wygodnym łóżku. Kontynuowałabym tą czynność, gdyby nie pukanie do drzwi. Wstałam. Powolnym krokiem udałam się do drzwi. Otwarłam je. Zmierzyłam stojącą przede mną osobę piorunującym wzrokiem. Był to Michi, który szczerzył się do mnie jak głupi do sera.
-O co chodzi ? – zapytałam – I z czego się tak cieszysz ?
-Chciałem pogadać – powiedział
-Jeśli chcesz mi wyznać miłość to nic z tego – odpowiedziałam
-Czemu jesteś taka nie miła ? Co ja Ci najlepszego zrobiłem ? – dopytywał cały czas
-No cóż, każda kobieta raz na jakiś czas musi się trochę pozłościć – powiedziałam
-To wszystko wyjaśnia – odpowiedział zaczynając mnie łaskotać
-Michi proszę Cię przestań – mówiłam cały czas się śmiejąc
-Michi !!! – krzyknął Gregor – Co ty jej najlepszego robisz ?
- Nie nic – odpowiedział stając jak wryty widząc idącego przyjaciela
Gregor podszedł do mnie i mnie bardzo mocno przytulił.
-Nic Ci nie zrobił ? –zapytał z troską
-Nie tylko mnie połaskotał, nie bądź zazdrosny, jestem cała jak widzisz – powiedziałam srogo
-Co w Ciebie najlepszego wstąpiło ? – zapytał zaskoczony
-Nic po prostu mam gorsze dni jak widać. – odpowiedziałam lżejszym tonem
-Zabierasz się z nami na Wielką Krokiew czy….
-Jedzie z nami – przerwał mu Gregor.
-To ja może pójdę się przebrać co ? – zapytałam
Chłopcy tylko pokiwali twierdząco głową. Ja poszłam przebrać się w legginsy i bluzę, którą tak bardzo lubiłam. Zabrałam jeszcze ze sobą czapkę i telefon z którym nie rozstawałam się ani na krok.
Chłopcy czekali na mnie swoim busem przed hotelem. Weszłam do samochodu, oni przywitali mnie swoimi uroczymi uśmiechami. Usiadłam pomiędzy Poppingerem a Diethartem. Myślałam, że uniknę wzroku Fettnera, ale jednak nic z tego. Cały czas gapił się na mnie jakby chciał mnie pożreć
-Manuel mam pytanko. Czy za każdym razem jak zobaczysz Emy musisz się na nią patrzeć tym swoim zabójczym wzrokiem ? – odezwał się Stefi
-Nie moja wina, że mi się podoba – odpowiedział
-Ale z tego co nam wiadomo ty masz dziewczynę – odezwał się Michi
-No tak – powiedział zrezygnowany.
Cała podróż minęła w przyjemnej atmosferze. Nie było już problemów z Fettnerem więc mogłam być spokojna.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce otoczyła nas cała chmara fotoreporterów i fanów, którzy patrzyli na mnie jak na jakiegoś dziwoląga czy coś w tym stylu. Chłopcy robili sobie z każdym zdjęcia i rozdawali masę podpisów. Fanki mdlały na ich widok. Niektóre z nich podchodziły do mnie gratulując rzekomej pracy w kadrze, której nawet nikt nie zaproponował. Chociaż z drugiej strony cieszyłam się, że mnie polubili nawet jeśli byłam ich zwykłą pupilką lub przylepą, która nie może się odczepić. Chłopcy zaprowadzili mnie do swojego domku, a sami udali się na skocznię. Kiedy każdy z nich oddawał swoje skoki ja stałam przed budynkiem z całym sztabem szkoleniowym wyczekując dobrych skoków.
Po serii finałowej miałam powód do dumy. Pierwsze miejsce zajął mój kochany Gregor, który po udanych zawodach obdarował mnie soczystym buziakiem w policzek.
-A to za co ? – zapytałam zaskoczona.
-Dla mojej kochanej przyjaciółki, którą tak długo szukałem – powiedział pokazując swoje białe uzębienie.
Wróciliśmy późnym wieczorem do hotelu. Padałam z nóg. Jednak Gregor miał dla mnie pewną niespodziankę, którą długo trzymał w tajemnicy. Zanim weszłam do swojego hotelowego pokoju zasłonił mi oczy. Otworzył drzwi, trzymał mnie mocno za ramiona, żebym się nie przewróciła. Zawsze był taki ostrożny. Zdjął mi chustkę. Na łóżku leżał wielki pluszowy miś, czerwone róże i małe podłużne pudełeczko.
-Gregor, co to jest ? – zapytałam nieśmiało
Wziął do ręki kwiaty i powiedział
-Emy ja muszę Ci cos ważnego powiedzieć
-Mów o co chodzi czy ja o czymś nie wiem ? – zapytałam
-Kiedy jeszcze chodziliśmy do szkoły ja potajemnie się w Tobie kochałem . Bałem Ci się to powiedzieć bo wiedziałem, że to może zniszczyć naszą przyjaźń. Kiedy Cię zobaczyłem po tylu latach zrozumiałem jak bardzo jesteś dla mnie ważna. Wypiękniałaś. Czuję zazdrość wobec Ciebie. Ja nie chcę aby każdy facet Cię dotykał ani na Ciebie patrzył, tak jak robi to Manuel.
-Ale Schlieri jak oni mają ze mną rozmawiać bez kontaktu wzrokowego ? – zapytałam
-To nie chodzi rozmowę tylko wlepianie się w Ciebie pomimo to czy ma się drugą połówkę czy nie.
-Chodzi Ci o sytuację z Fettnerem ?
-Tak – powiedział.
Po czym pocałował mnie bardzo namiętnie, tak bardzo jak tylko umiał.
-Gregor co to miało być? – zapytałam zaskoczona
-Przepraszam – powiedział speszony.
Po czym podszedł do łóżka, wziął podłużne pudełeczko i wręczył mi je do rąk własnych. Otworzyłam je. W nim znajdował się piękny srebrny naszyjnik z naszymi imionami. Łzy napłynęły mi do oczu. Widać jeszcze pamiętał o moim istnieniu .
-Jest śliczny, ale ja nie mogę go przyjąć – powiedziałam
-Weź go na pamiątkę…pamiątkę naszej przyjaźni – powiedział
Po czym wziął go ode mnie i założył mi go na
-Bardzo ładnie w nim wyglądasz – powiedział
-Dziękuję – powiedziałam mocno Go ściskając
Naszą sielankę przerwało pukanie do drzwi. To był Kuttin.
-Mam nadzieję, że jesteście gotowi aby wyjechać jeszcze dzisiaj wieczorem ? – zapytał
-Oczywiście trenerze. – powiedzieliśmy równo
-No to zapraszam do auta – powiedział bardzo przyjemnym tonem
Zabraliśmy jeszcze nasze walizki z pokoi i wyszliśmy z hotelu. Jeszcze raz popatrzyłam na budynek z ogromnym smutkiem. Żal mi było go opuszczać. Wsiadł do auta. Usiadłam obok Gregora. Opierając głowę na jego ramieniu.
-Uuuu – powiedział Fettner
-Czy ty do jasnej cholery się nigdy od niej nie odczepisz ?! – powiedział surowym tonem Gregor
-Chłopcy spokój, przed nami długa podróż więc dajcie sobie siana – upomniał ich Kuttin
Spojrzałam tylko na niego wzrokiem wdzięczności. Po czym samochód ruszył.
~2 godziny później~
Było dobrze po 23 a my jeszcze nie przekroczyliśmy granicy Polski.
-To wszystko przez te choleryczne korki – denerwował się Kofi
-A inaczej nie myślisz – zawtórował mu Poppinger .
-Wszystko wraca do siebie to wszystko przez to – powiedział Kuttin
-Polska to chory kraj – stwierdził Kraft – Wszędzie korki, gdzie nie pojedziesz tam już szmara samochodów – kontynuował
-Nie zapominajcie, że cały czas jest tu obecna Emy – odezwał się po długim milczeniu Hayboeck
-To nie wasza wina, a Polsce możecie sobie mówić co chcecie bo ja już nie zamierzam tutaj wracać, uzgodniłam wszystko z rodzicami i z Gregorem, że po finale LGP jadę z wami do Austrii czy wam się to podoba czy nie. – powiedziałam stanowczo
-Naprawdę ?? – powiedzieli chórkiem
-Serio serio i pod żadnym pozorem nie zamierzam was nigdzie samych zostawiać – powiedziałam z dumą
-A my nie zamierzamy Cię nigdzie zostawiać, witaj w kadrze malutka – powiedział przysłuchujący się wszystkiemu Kuttin . Po jego słowach przekroczyliśmy Polską granicę.
~Następnego ranka~
Obudziłam się już w Austrii dokładnie w Linz .
-Gdzie jesteśmy ? – zapytałam Gregora.
-Jesteśmy w Austrii, w Linz. Mamy jeszcze do przejechania jakieś 130 km do Innsbrucka – powiedział ze stoickim spokojem
-Jeszcze 130 km ? Wy sobie ze mnie jakieś jaja robicie – powiedziałam z niedowierzaniem w głosie
Myślałam, że się przesłyszałam 130 km Boże. Położyłam głowę na oparciu. Przymknęłam lekko oczy.
-Nie śpij już, przespałaś pół nocy i dnia, chyba się już wyspałaś? – powiedział Schlieri.
-Chyba nie. – powiedziałam drocząc się z nim
-A zapomniałem Ci powiedzieć. Zabieram Cię na razie do siebie do domu. Bo na razie nie mamy gdzie mieszkać, chyba nie będziesz zła na mnie co ? – zapytał z miną pluszowego misia
Czy ja kiedyś byłam na niego zła ? Szczerze mówiąc nigdy. A to co przed chwilą mi oświadczył było rzeczą oczywistą. Nie mogłam się na niego złościć.
-Oczywiście, że nie – powiedziałam
-Szczerze powiem wam coś – odezwał się Kraft – Rozumiecie się jak stare dobre małżeństwo, moglibyście zostać parą czy coś.
Popatrzyliśmy na Stefcia z minami jak ze zgrozy .
-Pomyślimy nad tym, ale nic nie obiecujemy – powiedział Schlieri uśmiechając się do przyjaciela
-Czy ty coś kombinujesz ? – zapytałam Gregora
-Nie skądże- powiedział. Jego wzrok powędrował w stronę okna.
-Ty faktycznie jesteś nienormalny – powiedziałam zaczynając się śmiać
-Gregor, Emily możecie wysiadać jesteśmy na miejscu – krzyknął do nas Kuttin
Kiedy wysiedliśmy z samochodu przed moimi oczyma ukazał się piętrowy dom.
-Witaj ponownie w moich progach. – odezwał się pierwszy chłopach
Wpuścił mnie pierwszą do środka. W środku byli rodzice Gregora i jego rodzeństwo. Po kilku minutach zobaczyłam biegnącą w jego kierunku siostrzenicę Gregora – małą Karmen
-Wujek Greg przyjechał – cieszyła się mała.
Schlieri wziął ją na ręce całując w czoło .
-Wujek a to Twoja nowa dziewczyna ? – zapytała cała uradowana.
Skąd młoda ma takie info, pomyślałam sobie
-Zaraz się wszystkiego dowiesz – kontynuował.
Zaprowadził nas do salonu, gdzie znajdowała się cała jego rodzinka.
-Poznajcie Emily moją przyjaciółkę z dzieciństwa – mówi
-Emily Glasgow ? – zapytała niepewnie Gloria siostra Gregora
-Tak to ja – odpowiedziałam z lekkim uśmiechem na twarzy
-Kochana jak ty się zmieniłaś – powiedział Lucas brat Gregora.
-Miło Cię widzieć po tylu latach Emy – kontynuowali rodzice
-Mi również państwa znowu widzieć – powiedziałam z lekkim uśmiechem na twarzy
-A ja i tak wiem, że to nowa dziewczyna wujka – odezwała się malutka
Pogłaskałam małą po czuprynce, ta tylko wyciągnęła ręce, abym ją przytuliła. Tak też zrobiłam . Następnie Gregor zaprowadził mnie, aby pokazać mi naszą sypialnię. Naszą – jak to ładnie brzmi. Zatem mała nie odstępowała mnie nawet na krok.


sobota, 28 listopada 2015

01

Wakacje w Zakopanem zapowiadały się wspaniale. Obudziły mnie poranne zakopiańskie promienie słońca przebijające przez hotelowe okno. Otworzyłam leniwie oczy spoglądając na zegarek.
-Moja panno czas wstawać, śniadanie nie będzie na Ciebie czekać – powiedziałam do siebie.
Z wielkim trudem wstałam z ukochanego łóżka, które tak szybko tamtego wieczoru zabrało mnie do krainy Morfeusza i za żadne skarby nie chciało mnie wypuścić. Ubrałam się w swój ulubiony komplet ubrań i zeszłam na stołówkę. Już kiedy schodziłam po schodach zobaczyłam siedzącego Gregora przy stoliku. Siedział sam bez kumpli, był smutny. Siadłam przy swoim stoliku na którym był już talerz z jajecznicą i karteczka od rodziców z napisem:
Masz dziś cały dzień dla siebie my idziemy na miasto . Możesz robić co ci się podoba. My wróliśmy do Sopotu, nie wiemy, kiedy wrócimy. Baw się dobrze w Zakopanem. Rodzice.
Cieszyłam się, że rodzice wyjechali i pozostawili mnie na własną rękę, ale z drugiej strony bałam się, że coś mi się stanie. Na policzku pojawiła się łza, która spłynęła bardzo szybko. Całej tej sytuacji przyglądał się Gregor, który chyba rozpoznał kim dla nie go jestem. Wstał i podszedł do mojego stolika.
-Emily? Moja mała Emily? – zapytał
-Tak to ja Twoja kochana Emily z którą kumplowałeś się w dzieciństwie – odpowiedziałam spoglądając mu prosto w oczy.
-Naprawdę to Ty ? – cały czas z niedowierzaniem pytając.
-Tak to ja – odpowiedziałam
-Czemu płaczesz? Co się stało? – zapytał. Nagle przypomniał mi się Gregor z dzieciństwa. Taki opiekuńczy i troskliwy. Taki pozostał. Nic się nie zmienił.
-Nie wydaje Ci się – odpowiedziałam zakrywając kolejne łzy.
-No przecież widzę – powiedział
-Tu masz odpowiedz – pokazałam mu list od rodziców
-No to niezbyt fajnie. Nie martw się masz jeszcze mnie – powiedział
-Jak Ciebie, przecież dopiero co się odnaleźliśmy – powiedziałam w lekkim szoku
-Do końca tego weekendu pozostaniesz jeszcze w tym hotelu, a po niedzielnym finale zamykającym LGP pojedziesz z nami do Austrii dobrze ? – zapytał
-Skoro tak to dobrze – powiedziałam – A gdzie masz kumpli ?
-O właśnie idą – mówił machając im
Cała 5 podeszła do naszego stolika.
-Emily poznaj : Michaela, Stefana, Manuela Fettnera, Manuela Poppingera, Andreasa – powiedział wymieniając każdego po kolei
-Hej chłopcy – powiedziałam z uśmiechem
-Cześć Emily – powiedzieli chórkiem
-Widzę, że znalazłeś sobie nową laskę – powiedział Stefan
-To moja koleżanka z dzieciństwa, odpuść sobie Kraft – naskoczył na niego Schlieri
-Dobra, dobra – powiedział zrezygnowany Kraft – Mam nadzieję, że Cię nie uraziłem ?
-Nie – powiedziałam śmiejąc się do bruneta – Masz prawo tak myśleć, nigdy mnie jeszcze nie widzieliście, a z Gregorem rozpoznaliśmy się dopiero dzisiaj także…
-Serio?! – zapytał z podekscytowaniem Fetti
-Serio Fettner – powiedział z oburzeniem Gregor
Na kilka minut zapadła niezręczna cisza. Przerwał ją Gregor
-Emily czy nie masz ochoty pójść dzisiaj z nami mały trening pobiegać itp.- powiedział
-W sumie nie mam nic lepszego do roboty, więc czemu nie – odpowiedziałam
-O 16 pod hotelem moja droga – powiedział wszystko słyszący Kuttin, który zmierzał w naszym kierunku
-Poznaj naszego trenera. Heinz to jest Emily – powiedział Gregor – Moja przyjaciółka z dzieciństwa
-Miło mi Cię poznać – powiedział podając mi rękę
-Mi pana również – odwzajemniłam uścisk
-Jaki pan mów mi po prostu Heinz – mówił śmiejąc
-Ale ja tak nie mogę, nie jestem przyzwyczajona do mówienia starszym osobom po imieniu to nie w moim stylu – powiedziała nieśmiało
-Ale nalegam – mówił Kuttin, cały czas się ze mną drażniąc
-No ok niech będzie – uległam mu w końcu bo przecież nie miałam innego wyboru . – Jest mi bardzo miło was wszystkich poznać. – kontynuowałam
-Nam też – powiedzieli chórkiem
Po spędzonym czasie na stołówce, chłopcy odprowadzili mnie pod pokój. Każdemu dałam po całusie w policzek i weszłam do niewielkiego pomieszczenia. Położyłam się na łóżku, biorąc do ręki słuchawki i włączyłam swoją ulubioną playlistę z piosenkami. Nim się obejrzałam było dobrze przed 16, a umówiła się z chłopaki na popołudniowe bieganie na prawie 5 km dystansie. Ubrałam się w ulubione szorty i bokserkę i założyła adidasy, włosy spięłam w kucyk. Do kompletu wzięłam jeszcze wodę i mogłam wychodzić. Zanim doszłam do drzwi usłyszałam pukanie. To był nie kto inny jak nie Gregor. Otworzyłam drzwi i wyszłam. Ten tylko prześwietlił mnie wzrokiem
-Moja przyjaciółka to śliczna kobieta – powiedział oblizując dolną wargę
-Nie podlizuj się urwisie – powiedziałam dając mu porządnego kuksańca w nos.
Zeszliśmy na dół. Chłopcy patrzyli się na mnie jakby zobaczyli jakiegoś Boga albo coś.
-Emy, ty duperko – powiedział Fettner
-Czy tobie coś się w mózg nie stało ? Przecież ty masz dziewczynę, opamiętaj się Fettner – upomniał go Schlieri
-Dobrze, że jej tu nie ma zaraz by miał za swoje – krzyknął Kraft
Obdarowałam bruneta szczerym uśmiechem. Po czym wyszliśmy przed hotel nadal czekając na Kuttina. Nie kazała na siebie długo czekać. Szybko się zjawił . Również jego wzrok powędrował w moją stronę. -Jezu , czy wszyscy faceci muszą się tak na mnie gapić ? – pomyślałam.
Plan był taki. Mieliśmy przebiec całą trasę, która kierowała nas do Wielkiej Krokwi. Myślałam, że się przesłyszałam. Jakbym wiedziała to bym się w ogóle nie godziła na taki układ. Zamierzałam biec w towarzystwie Gregora inaczej bym tego nie przeżyła. Zaczęliśmy wspólnie jednym truchtem. Biegłam pomiędzy Gregorem a Fettnerem, gdzie ten drugi cały czas się na mnie gapił
-Fettner czy tobie naprawdę nie wystarcza jedna kobieta ? – zapytał Michael
Fettiemu zrobiło się głupio i od czasu upomnienia nie spojrzał na mnie do momentu dotarcie do punktu docelowego. Wszyscy byliśmy wyczerpani, nawet ja pomimo, że przez parę lat trenowałam bieganie. Natomiast teraz leżałam na betonie cała zdyszana i spocona. Nawet 0,5l woda nie dawała z tym rady. Mój organizm potrzebował odbudowy i regeneracji. Nawet nie mogłam wstać. Gregor wziął mnie na ręće i zaniósł do hotelu bo widział w jakim jestem stanie. Położył mnie do łóżka. Przykrył kołdrą tak jak to zawsze robił, gdy była, chora.
-Dziękuję, ale więcej na żaden bieg mnie nie namówicie nie ma mowy – powiedziałam karcąc go
-Dobrze – powiedziała całując mnie czule w czoło
Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi .
-Wejść – powiedziałam
Zza drzwi wyłoniła się głowa Fettnera
-Do jasnej cholery Manuel przestań prześladować Emy – krzyknął Greg
-Ja tylko chciałem przeprosić – powiedział błagalnym tonem
-Dobra szybko i na temat bo ja naprawdę chcę odpocząć – odpowiedziałam
-Przepraszam, że gapiłem się na Ciebie jak jakiś pedofil – mówił
-Ok przeprosiny przyjęte.

Po czym wyszedł z pokoju. Ja zamknęłam powieki i zasnęłam. Schlieri dał mi buziaka w czoło i również wyszedł zostawiając mnie w pokoju .